Ostatnie pożegnanie…

Każdy z nas przychodzi na świat ze swoim bagażem, swoja walizką, która w ciągu całego naszego życia jest przez nas rozpakowywana. W walizce, znajdują się nie tylko uczucia takie jak wierność, miłość, serdeczność ale również poczucie obowiązku, chęć niesienia pomocy, zaradność. Pomału jak dorastamy a zwłaszcza jak wchodzimy w dorosłe życie, zaczynamy z tej walizki wyciągać co raz, to nowe zawartości, które w odpowiedniej chwili wykorzystujemy. Właśnie z taką bardzo dużą walizką tych wszystkich zalet, chęci, doznań a przede wszystkim, uczuć urodziła się 70 lata temu Ania.

Kiedy los po raz pierwszy w postawił na jej drodze przeszkodę i padła złowroga diagnoza, rak, nie załamała się, podjęła walkę choć nie miała pewności jak to się skończy. Zaczęła korzystać ze swojej walizki, wyjmowała swoje, mające wielką moc uczucia, nadzieje a w szczególności miłość. Miłość do rodziny, miłość do Boga, miłość do ludzi. Kochała Boga, kochała życie, kochała ludzi. Kiedy wiec minęło najgorsze, postanowiła pomagać kobietom w chorobie nowotworowej. Przez 9 lat była prezesem Stowarzyszenia Amazonek „Pomocna Dłoń” w Tarnobrzegu i wspierała zagubione i niejednokrotnie przerażone kobiety. Dawała im wsparcie, dodawała otuchy, nieszczędziła ciepłych słów ani gestów. Wyciągała pomocną dłoń do każdej, która jej potrzebowała. Nie ważny był wtedy poświęcony czas, często swój, prywatny, nie ważne były inne codzienne sprawy, bo one przecież były tylko codziennością, wtedy liczyła się tylko amazonka. Była na każde zawołanie….

W zeszłym roku los doświadczył ją po raz kolejny chorobą. Załamana, podjęła tę walkę, choć tak naprawdę, to nikt nie chciałby stawać do tak nierównej walki, dobrowolnie. Z dużą pomocą najbliższych próbowała się podnieść, niestety okazało się, że walizka jest prawie pusta…. To co w niej pozostało to pogodzenie się z sytuacją, pojednanie z Bogiem i daleka podróż, podróż już bez walizki, tam gdzie już nic nie boli.

Spoczywaj w spokoju Aniu.

Krystyna Prosowska